„Poezja prowadzi od znanego ku nieznanemu” - Georges Bataille -
Dziś przedstawiamy Państwu kolejne wiersze Lucyny Krzan
O ZDROWIU
Wraz z życiem w darze otrzymałem zdrowie Od mego Zbawcy, z udziałem człowieka O zdrowiu wiadomo można mówić wiele, Opowiem ci o nim, jeśli chcesz posłuchać. Przez analizę lat mych już przeżytych, Bywało różnie, jakby na nie spojrzeć. W pierwszych latach życia kochani rodzice Niańczyli z czułością mnie i moje zdrowie. Ale gdym się w świat, hen do ludzi wyrwał To jak młode ciele puszczone z zagrody, Jak ptak co nie zna siły swoich skrzydeł. W wichurze bez czapki, a w mróz bez szalika, W deszczu strumieniach z braku parasola - Przemoknięty nie raz do ostatniej nitki. Dieta pod psem była, mało się sypiało, Zyt wiele się piło, ciężko harowało. Dymem papierosów wędziłem me płuca, Alem się otrząsnął gdym na zdrowiu upadł. Poznałem lekarzy i miłe doktorki, W,,AA,, spotykam przyjaciół w każdy wtorek piątek, Znów mam radość z życia i zdrowy rozsądek. Wiwat, wiwat ! Na zdrowie, na zdrowie ! Miłe panie i panowie, Toasty wznośmy radośnie, szczerze, Napełniając szklanki zamiast wódki –sokiem lub mlekiem Zapewniam, każdy z was dla przyjaciół - Na zawsze zostanie rozsądnym człowiekiem. Każdego poranka ciało moje ćwiczę, Wiele zdrowia państwu i sobie też życzę.
Tylko moje, MOJE ZDROWIE
Dziś uważnie mnie posłuchaj co ci powiem, Moje zdrowie, moje zdrowie , W rytmie rapu mój ty brachu i kolego: Jesteś Alfą i Omegą choć Anioły też mnie strzegą, Te najlepsze i troskliwe, ale o nich wybacz tyle -. Już od pierwszych chwil poczęcia dane było mi do wzięcia Moje zdrowie, moje zdrowie, , moje i na mą wyłączność, więc cię oswoiłem, Z tobą spałem, śniłem, żyłem Kiedy cię zlekceważyłem, nie słuchając rad mej matki, Tak bywało, często było: Moje ciało jak pochodnia , A na plecach szklane bańki, I zimnica - zimne ciarki. Lekarz w kitlu się przechadzał i nade mną tak powiadał: -W młodym ciele – młode ciele. Gdybyś rad swej matki słuchał, Nosił czapkę, ciepłe majtki, Byłbyś zdrów jak ryba w wodzie. Twoja matka jest krawcową, Ludziom szyje to i owo. Dla ciepła i ochrony szyłaby ci kalesony. To nie żadna jest podpucha, Nie śmiej się – doktora słuchaj, Młodość bywa durna, chmurna i uparta, Ale to jest twoja karta, twoje zdrowie i twój wybór. Jesteś jeszcze w sile wieku, No, to szanuj się człowieku-. Moje zdrowie, moje zdrowie, teraz się uderzę w piersi, Wiem, są ode mnie ludzie lepsi, I ja teraz życie zmienię i poważnie cię docenię, Troszczyć, chronić i dbać będę. Moje zdrowie, moje zdrowie, Rączka w rączkę, nóżka w nóżkę, ramię w ramię, Obietnicy mej nie złamię. Z tobą tylko, moje zdrowie, Każdą drogą, ścieżką życia mego przebrnę I do kresu dni poprawny żywot spędzę –Tylko moje, moje zdrowie, moje zdrowie.
cz. I BABCIA jest dobra na wszystko,
A najbardziej, wtedy gdy śpi.. Bo gdy była ze mną sama Tak mi stale dyktowała: -Przynieś, podaj, przesuń, odkręć, zakręć, otwórz, nabierz, odnieś, Podaj, sprawdź, dolej, zajrzyj. -Rób to szybciej, gdzie żeś była, coś tam tak długo robiła, ruszasz się jak mucha w smole, nie poradzisz sobie w szkole, nie patrz na mnie rybim wzrokiem, ty mi już wychodzisz bokiem, nie marz się niczym mazgaja, z kurnika mi przynieś jaja, a nie rozbij – całe przynieś! - Tylko jedno żeś przyniosła? Szkoda żeś duża urosła dziewczę nie rób z siebie osła!-. Gdy już tego dosyć miałam do rodziców pomykałam.
cz. II WĘDRÓWKA POLNĄDROGĄ
Dzbanek pełen zimnej wody, Do kieszonek ładne jabłka, Obok mnie szedł stary pies Który zwał się śmiesznie Zwierz. Droga w pola była prosta. Tam akacja stara rosła, dzika róża i jabłonka Było słychać śpiew skowronka. Świat barwiły polne kwiaty; maki, rumian i bławaty, Macierzanka z rozchodnikiem dla motyli dywanikiem. W słońcu grzała grzbiet jaszczurka. Chomik dał do norki nurka. Pod liściem łopucha siedziała stara ropucha. Stonoga czarna jak z puchu na dziurawcu bez ruchu. Polny konik na koniczynie jak na trampolinie. Po blaszkach podbiału mrówki nie chodziły pomału. Zwierzak nie gonił zająca, wolał Wokół mnie dreptać i pląsać. Karmiłam go kęsami pączka. - Ato czemu ? -Bo był bez dżemu. Wiatr muskał kłosy zbóż, nad drogą unosił się kurz. Mama z tatą już mnie widzą, Każdy krok mój odtąd śledzą. Mama czule przytuliła, ojciec głośno cmoknął w czoło. Wszyscy byli uśmiechnięci, było gwarno i wesoło. Obmyli twarz chłodną wodą, jedli chętnie słodkie jabłka, Mama w oczy mi spojrzała więcej o nic nie pytała. -A co z babcią ? - A o babci cicho sza!-
Awanturki pierwsza
Święta tuż, tuż – blisko. Trzeba więc zostawić wszystko Czas już myśleć o pisankach Malowankach i kraszankach. Moje kury jajka znoszą,, Ja z radością z dzieciakami, Przeróżnymi metodami Tuzin jajek ozdobimy, I w koszyku ułożymy. Zosia – farby i pędzelek Woskiem ładnie pisze Felek, Antoś moczy jajka w farbie Twierdzi że będzie najładniej Kiedy mama farbę zdrapie Śmiesznym, krzywym małym ostrzem Papier, wstążki, klej nożyczki W Rękach Zuzi oraz Jacka. Oni zawsze robią cacka. Koszyk barwinkiem zdobiony, stokrotkami i fiołkami Teraz będzie przepychanka ‘ Czyja, gdzie, która pisanka. Gdzie baranek a gdzie szpyrka. Która babka, która szynka. W końcu, wszystko się zmieściło I w kościele poświęciło-
AWANTURKA druga
Stół obrusem jest nakryty- Niczym kryształ lśniąco – biały, Położono też nakrycia -, Cały serwis porcelany. Na półmiskach są wędliny- ozdobione pomidorem, W salaterkach są sałatki- okraszone kalafiorem, Jajka są w tatarskim sosie, I w śmietanie jakieś śledzie. Na wędzonce jest barszcz w wazie. We flakonie palma, bazie. Chleb razowy, masło, sery, Chrzan łagodny i kawiorek. Ana kloszu stoi babka- O ! – Zobaczcie , jaka wielka, Białym lukrem ozdobiona, Wokół niej pisanki – śliczne Kolorowy tworząc wianek. Czy widzicie gdzie baranek? Śmiało fika w zieleninie' - Jest jak ulał ta rzeżucha Pasuje mi do kożucha. pasuje mi do kożucha !, Wturlała się tam pisanka Robiąc oko do baranka. - Przy babce się nie zmieściłam , Tutaj będę sobie kimać . Przy pisance kucnął zając, Za dobrą monetę mając ‘ - Dobrze wiem, że ta rzeżucha Pasuje mi do kożucha. - Ja mam kożuch, ty masz futro kłapouchy I nie zjadaj mi rzeżuchy !! Kurczę do nich dołączyło, Na pisankę wyskoczyło. - To jest ewidentna kpina, Ja nie jestem twa drabina! Nazbyt ostre masz pazorki Zniszczysz moje piękne wzorki . Każdy z was gra dziś chojraka A prawda jest tu przecież taka Że jak dorwą was dzieciaki Potraktują jak lizaki…. Awanturka się przerwała Bo rodzina niemal cała Wokół stołu się zebrała.- WIELKANOC Wokół stołu rodzina niechaj się zbierze odmawiając wpierw, jak zawsze pacierze. Potem, jajkiem wszyscy się zadzielimy Dłoń każdemu podamy, życzenia złożymy. Usiądźmy za stołem suto zastawionym Gdzie jajek - pisanek, wędzonki bez liku Po takim posiłku – łykniem po kielichu. Tak dla nas wszystkich i za naszych gości Wznośmy toasty - tak dla zdrowotności. Biesiadując razem- wszyscy się radujmy, Szczęśliwi, radośni Świętujmy , świętujmy ! WESOŁEGO ALLELUJA ! ,,-autor Lucyna Zawiślak Krzan
***** WIOSNA na łące usiadła na chwilę, Otoczyły ją w krąg motyle Ona odpocząć jedynie tu chciała Wszak pracy wiele już miała. A one szeptały i wciąż powtarzały: - Daj kwiatów, daj kwiatów nam więcej. Więc wstała zmęczona, nieco pochylona Unosząc powoli swe ramię … Jej suknia zielona, haftem jest zdobiona Rękawy z jedwabnych koronek Warkocze ma z kwiatów plecione. Z lewego rękawa już kwiatów gromada Wypływa wprost na tę łąkę... Motyle się cieszą i ludzie.- |
Aktualnie
Statystyki
Pozycje : 945
Zasoby : 8
Odsłon : 5200142