Korzystanie z tego serwisu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Można zablokować zapisywanie plików cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Cookies to pliki tekstowe, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika podczas korzystania z serwisu, używane przez serwer do rozpoznania urządzenia użytkownika, lub użytkownika.
Start Kultura Czesława Kus - Poezje 1
Czesława Kus - Poezje 1 PDF Drukuj Email
    Pragniemy Państwu zaprezentować Czesławę Kus, poetkę i malarkę, dla której świat ożywa pod ,,Dotykiem Anioła”, gdyż tak właśnie zatytułowała artystka swoją wystawę obrazów.
    O wierszach powiemy tyle tylko, że trafiają do każdego czytelnika swoją serdeczną prostotą i  ludzkim ciepłem. Emanuje z nich głęboka religijność, miłość do ludzi i do przyrody.
    Oddajmy zatem głos wierszom Pani Czesławy Kus, poetki od wielu lat związanej z Przemyślem.
 
                                            Moje miasto
 
                   Moje miasto na  wzgórzach się rozsiadło
                   A środkiem  rzeka płynie
                   Nad  miastem  wielki  krzyż się wznosi
                   Krzyż Zawierzenia.
 
                                      A w samym  sercu miasta
                                      Zbawiciel na nas czeka
                                      Pokorny i cichy
                                      W  małym Opłatku chleba
 
                   Moje  miasto ludzi uśmiechniętych
                   Chociaż biednych, przez świat  zapomnianych
                   Przygarnia  niewidomych i niepełnosprawnych.
                   Miasto świętych i  błogosławionych
 
                                              Przed laty tutaj rzucił mnie mój los
                                      Gdzie indziej miejsca długo nie zagrzałam
                                      I tutaj biegnie moje życie
                                      Czasem przez łzy, a czasem pięknie
                                      A ja to miasto pokochałam.
 
 
                                      Czy pamiętasz?
 
 
Czy pamiętasz miły tamtą wiosnę?
Te noce upojnie bzami  pachnące?
Tamten lasek za domem
pełen rosy o świcie
fiołków niebieskich wśród sosen.
 
 
                   Bo ja  pamiętam jak dziś
                   Zaszumiała  jak wino mi w głowie
                  Jak potok wezbrany w parowie
                   Rozpaliła  mój świat i serce moje
                   Moja pierwsza promienna miłość.
 
Świat bez Ciebie był taki pusty
jakby słońce zgasło na niebie
Tyle lat  spędzonych bez Ciebie
Lecz może Twój świat beze mnie
Nie był taki smutny.
 
 
Byłeś moim światełkiem
W mrocznym tunelu.
Przy Tobie ogrzało się moje serce
Choć na chwilę.
 
         Lecz  musiałeś wrócić
         Do swojego świata.
         Wiem, tak musi być.
         I bądź szczęśliwy
         Wśród swoich bliskich
         Niech Ci błogosławi Bóg
 
 
A ja, no cóż.
Zostanę w moim świecie
Lecz nie sama i smutna już
Zostanie ze mną wspomnienie
Spędzonych  z Tobą chwil
I jasny promień Twoich oczu
Będzie ogrzewał moją duszę.
 
 
                            Bez miłości
 
O Panie
Tak trudno żyć
w świecie bez Miłości
Zimno i głucho wokół
Panie ratuj
Bo idę ciemną doliną
Zewsząd gonią mnie złowrogie spojrzenia
Zamiast życzliwych słów – słychać syk
jadowitych węży
Panie, zlituj się!
Wlej w zimne serca trochę miłości.
Podaj mi dłoń
Wyprowadź mnie
z krainy cienia
na świetlistą polanę
pełną ciepła i słońca.
 
                        
                                      Cichy zimowy wieczór
 
         Zima rozpostarła biały całun
         Nasypało śniegowego puchu
         Na dworze zapada zmrok
         Ptaki pochowały się już
         W gałęziach drzew tulą się do snu.
 
Otul mnie mój miły
Już noc zapada zimowa
Przytul mnie do serca
Twej bliskości jestem spragniona
Przy Twoim sercu tak dobrze mi
 
         Tylu ludzi na świecie samotnych
         Tylu cierpi Miłości głód
         Tylu jest obok siebie, a jednak  daleko
         A my choć z oddali, lecz sercem blisko
         W zimowy wieczór  wciąż mi jest ciepło
         gdy myślę o Tobie, o mnie myślisz Ty.
 
 
                            Lament nad  ściętym  drzewem
 
 
         Dziś usłyszałam krzyk
         I wołanie o pomoc
         a nie mogłam nic zrobić
         To krzyczało drzewo
         skazane na śmierć
 
                   Było piękne, wspaniałe
                   Pełne nadziei na lato
                   Pąkami  kwiatów  i liści nabrzmiałe
                   Dawało tyle życiodajnego tlenu
                   cienia w  upale i schronienia ptaszkom
                   Wilgom sikorkom i szpakom
                   co tak pięknie za oknem o poranku śpiewały.
 
         Lecz przyszli!
         Z piłami i siekierami
         Niemądrzy ludzie wydali na nie wyrok
         I zamęczyli na śmierć
         A nikt w Jego obronie nie stanął
         Nie krzyknął
         Ludzie! Co wy robicie!
 
 
                                   Przedwiośnie
 
 
         Wyszłam dziś na spacer
         Było mi bardzo smutno
         Bure chmury zasłoniły niebo
         Z pod śniegu  wyglądała smętnie
         Szarobrązowa umęczona zimą
         Trawa.
         Jeszcze nie tak dawno
         Bujna, zielona, ozdobiona
         haftem polnych kwiatków.
         A dziś martwa.
 
         Ale tylko na pozór.
         Esencja życia tkwi w jej korzeniach.
         Wystarczy tylko trochę ciepła,
         I słońca, a ożyje znów.
 
         I Ty Jezu byłeś martwy.
         Zabiły  Cię nasze grzechy.
         Ciężar ludzkich win przywalił Cię
         I zmiażdżył
         Życie z Ciebie wycisnął.
         Lecz Ciało, choć obumarło,
         Zakwitło na nowo i trwa.
         Bo Duch Twój Korzeniami tkwił w Bogu
         Tak i ci, co w Tobie zapuścili korzenie      
         Nie umrą na wieki
         Lecz razem z Tobą będą żyć.
          
 
                                  Mój Mistrz
 
         Szarą smutną drogą
         Idzie Chrystus mój mistrz
         Nie ma dla Niego miejsca                     
         w niejednym z ludzkich serc
         Za które On w męce na krzyżu
         życie swe dał
         Byś miejsce swe w Raju  mógł mieć.
 
                   Lecz ludzie nie chcą z Nim być
                   Kąta w swym sercu Mu dać.
                   Wolą ten marny świat
                   co ułudą szczęścia ich kusi
                   Nie na wieczność, na parę chwil
                   A i to jeszcze niepewne
                   Ludzie zwiedzeni, omamieni
                   chcą  świat urządzać po swojemu.
                   Bez Miłości  i Miłosierdzia
                   Bez odpowiedzialności
                   za siebie i za braci.
 
         Lecz To się nie uda
          Człowiek , goniąc za szczęściem bez Boga
         Pana i Stwórcy Tej Ziemi
         Która jednak jest tylko pyłkiem w przestworzach
         Tak naprawdę gotuje zagładę
         Sobie , dzieciom i wnukom.
         Ludzie boży znajdą swe miejsce u Boga
         Lecz gdzie się podzieją inni?
         Ci co za życia Go z serc wyrzucili?
         „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy poginiecie”.
 
Przemyśl 16.02.2005 r.
 
          
                        Odszedłeś
 
Odszedłeś Ojcze ukochany
Obrońco biednych, wyzyskiwanych.
Tyleś się nacierpiał, natrudził
Bo choć wielu Cię kochało
to wielu było takich
Którym żeś bruździł.
Więc chcieli Cię usunąć ze sceny
Lecz im  się nie udało.
Matka Boża Cię osłoniła
Ileś przeżył
By siać ziarno
Na niwie Ludzkości
Krzewić Pokój
 na nieurodzajnej ziemi
Ludzkich serc
A teraz spoczywaj w Pokoju
Wolny od cierpień i bied.
Niech Pan duszę Twoją opromieni
A Matuchna Jego do serca przytuli.
 
 
                            Smutek na wiosnę
 
 
         Tak pięknie na polu
         A mnie tak smutno dzisiaj
         Ptaki tak pięknie śpiewają
         A mnie serce pęka.
                 
                   Ciężko jest żyć na świecie
                   Pełnym pogardy dla słabszych
                   Źli ludzie chcą zawładnąć Ziemią
                   Twoją Boże własnością
                   Którąś stworzył dla wszystkich.
                   Zdaje im się że mogą poniżać innych
                 
          Boże mój, Ujmij się za mną
         Nie pozwól krzywdzić Twojego  dziecka
         Nie pozwól z e mnie i z Ciebie drwić
         Tylko w Tobie jest mój ratunek
         Moja ucieczka.
 
                   Ty pozwoliłeś się sponiewierać
                   Zabić na śmierć, pogrzebać
                   Myśleli że ich jest ostatnie słowo
                   A Tyś zmartwychwstał, Kamień odsunął
                   Zwycięski i możny Lecz miłosierny
                   W konfesjonale na ludzi czekasz
                   Jedni jak Piotr żałują swych grzechów
                   Odchodzą radośni, Laską obleczeni
                   Lecz są judasze co Cię sprzedają
                   I nie przeproszą i nie żałują
                   Na wieczną rozpacz, wieczne wygnanie
                   Z pychą uporem siebie skazują.
 
 
                            A kiedy powrócę
 
A kiedy powrócę z dalekiej wędrówki
W ramiona Ojca ukochanego
Do mojej Ojczyzny, do domu wiecznego
Gdzie Ojciec stęskniony na progu mnie czeka
Opowiem mu wszystko, co w drodze widziałam
Czego doznałam będąc na tej Ziemi.
 
                   Jak się lękałam, czy mnie jeszcze kocha
                   kiedy upadłam pod ciężarem próby
                   Gdy chciałam chodzić ścieżkami swoimi
                   gdy Jego drogi zdały się za trudne.
 
Lecz wciąż jeszcze jestem na tym ziemskim szlaku
Borykam się i mozolę , a czasem popłaczę
Lecz wiem Ojcze drogi, że  Ty na mnie patrzysz
Że o mnie się troszczysz bym doszła bezpiecznie
Do mojego Domu, gdzie czekasz stęskniony.                                
 
 
                                            Po kataklizmie
 
         Minęło już tyle czasu
         jak to się stało
         W środku ziemskiego raju
         rozpętało się piekło
         Nikt Was nie ostrzegł
         śmierć przyszła niespodziewanie.
         Obróciła w niwecz ludzką pychę.
         Lecz ci, Co Boga mieli w sercu
         lub żałowali za swój grzech,
         w tej strasznej chwili.
         Ci są dzisiaj szczęśliwi
         choć może jeszcze  muszą długo dojrzewać
         do spotkania z Miłością
         Na wieki.
       
         Rankiem dziś, wyszłam na boży świat
         Pogoda wiosenna, choć styczniowy czas.
         Na wschodnim niebie ,spomiędzy mgieł
         słońce wstawało leniwie.
         Całusy słało białym obłoczkom
         A one różne kształty przybierały.
       
         Tutaj matka tuląca swe dziecię
         Ówdzie para zakochanych
         A tam znów dziewczę uśmiechnięte
         Z włosem rozwianym.
         To znów młodzian piękny
         Z obliczem spokojnym.
         I pomyślałam sobie,
         Że dusze zbawionych wyszły na spotkanie
         Z tymi co na Ziemi jeszcze.
 
        
                         Przemija czas
 
 
                   Przemija czas jak rzeka
                   I wartko płyną dni
                   Nie zdążę już wyśpiewać
                   Co w duszy mi się śni
 
                            Nie zdążę już pokochać
                            Tak mocno, z całych sił
                            Ni dać, ni wziąć Miłości
                            Ni razem w życie iść
 
                   A życie  szybko zbiegło
                   Zielonych szkoda chwil
                   Tak mało było szczęścia
                   Tak mało dobrych dni
 
                            Niedługo trzeba będzie
                            Przekroczyć rzekę Styks
                            Wędrować coraz ciężej
                            Po cierniach  trzeba iść
                 
                   Może na drugim brzegu
                   Znowu spotkamy się
                   Będziemy znowu młodzi
                   Weźmiemy się za ręce
                   Już nie opuszczę Cię
 
                            Będziemy przytuleni
                            I zakochani szli
                            Po lasach łąkach polach
                            Tak jak za dawnych dobrych dni
                                                                                            
    Wszystkich zainteresowanych kulturą, literaturą i poezją bardzo serdecznie zapraszamy na warsztaty kulturalne w każdy poniedziałek czwartek w godzinach 16.00 do 19.00. Spotkania odbywają się przy ul. Katedralnej 3a w Przemyślu.
 

Aktualnie

Naszą witrynę przegląda teraz 57 gości 

Statystyki

Użytkowników : 13
Pozycje : 947
Zasoby : 8
Odsłon : 5236446

Autor strony i administrator: Adam Paluch www.adasko.ovh.org. Administrator: Piotr Sęk