Miłosierny Bóg
Miłosierny Pan, Patrzy na ludzką pychę Na drogi inne od Jego dróg Czy nasze serca dla Niego zabiją Czym odpowiedzą na Jego Miłość?
O ludzkie serca zagubione Ułudą szczęścia ziemskiego omamione Przystańcie choć na chwilę Jak Maria u stóp Pana W Jego słowa zasłuchana Odpocznijcie, nieco. Zaczerpnijcie zdrowie i siłę On uleczy nasze zranienia W nim jest nasze życie Nasza nadzieja.
Malutki
Co on ci zrobili?
Ty tak chciałeś żyć Mamę Twoją zmusili Żeby cię zabiła
Żeby kultura śmierci zwyciężyła Żeby Miłość obrażana była Polska minister na śmierć Cię skazała Ja też czuję się winna Bom się za ciebie tak mało modliła Bo nie protestowałam.
Jesień
Jesień nadeszła piękna i strojna Raz uśmiechnięta pogodna, radosna To znów zamglona, pełna melancholii Jak gdyby chciała duszę mą nastroić Do wspomnień o młodości
O miłości, dalekich spacerach Nie ważne gdzie, byle byś był przy mnie O ławeczce w leśnej gęstwinie O pocałunkach nieśmiałych, przytuleniu
O smutku rozstania w jesiennej mgle Gdy pełna łez opuszczałam Cię Miły mój, nie wiedząc, że to już na zawsze.
I choć tyle minęło już czasu Jesień o Tobie nie da mi zapomnieć Szelestem opadłych liści Poranna mgłą nad miastem Ciszą leśnej gęstwiny Nic mi nie wróci tamtej krainy szczęśliwej.
Do Dusi
Kochana wnusiu Dusieńko Co robisz teraz kochanie Odjechałaś od nas tak daleko A mnie tu smutno jest samej.
I dziadziu tęskni za Tobą Na lody nie ma dać komu I chociaż trochę odpoczął Bez Ciebie smutno jest w domu.
Wczoraj zajrzałam do zdjęć z rocznicy Twojej pierwszej Komunii Świętej Twoja buzia była taka smutna Jakby za chwilę miały popłynąć łzy Ja wiem, ty czekałaś na Tata Lecz nigdzie go tam nie było Om zawiódł Twoją do niego Miłość.
On wywiózł Cię na lotnisko I chyba za Tobą nie tęskni Bo on kocha tylko siebie Bo nie nauczył się kochać Ni mamy ni Ciebie Jego tato nie nauczył go tego Co najdroższe dla dziecka swojego Nie dał mu miłości ni troski Może dlatego jest taki obcy i oschły.
Lecz ty kochanie nie zapominaj o nim Lecz módl się do Boga za niego Może da dobry Bóg że stopnieje twarde serce jego I jeszcze zatęskni za córeczką swą i żoną Przed Bogiem i ludźmi w Kościele poślubioną Oby nie było za późno.
Dzień jak co dzień
Dzień kobiety niepracującej Wypełniony po brzegi Szary i monotonny Czasem tylko jaśniejszy
Nikt nas nie pyta jak się czujemy My kury domowe obiad gotujemy, Po mieszkaniu w kółko drepczemy Załatwiamy tysiące spraw Głowę sobie łamiemy Jak tu gospodarzyć Aby do wypłaty starczyło, Karmić i leczyć rodzinę za co było A i tak mówią na nas darmozjady A w bogatej Japonii kobiety w domu pracują By wypoczęci mężczyźni i zadbani Dobrobyt kraju budowali. I w swej większości spełnione się czują.
Listopad
Już mgły się snują jesienne Już z drzew spadają liście Lipy pożółkły, pola posmutniały Chmury nad domem wiszą ciemne. Już jesień, czasem złota a czasem szara Babie lato snuje pajęczą siecią Już ptaków treli nie słychać i Ziemia posmutniała Tylko wierne wróble wesoło świergocą Ludzie na zimę swoje chaty gacą
Lato minęło niespokojne Czasem nazbyt gorące To znowu zimne i deszczem płaczące Jesień nam niesie już chłodniejsze słońce Spokój i melancholię.
Matko Boska Zielna
Polami, ścierniskami idą dzieci do Ciebie Niosą zioła i kwiaty kłosy pełne zbóż Kłania Ci się sierpień pachnie świeżym chlebem Wśród rozgrzanych słońcem chlebnych pól.
Kłania Ci się las i łąki pełne kwiatów Trzepotem motyli i brzękiem pszczół Rozgrzane powietrze i lekki wiatr Całuje twarze strudzonych pielgrzymów. Radosny pogodny świąteczny dzień,
Na dróżkach kalwarii Pacławskiej Z dala od codziennych trosk Byli blisko matki swej Ona prowadziła do swojego Syna Utrudzone, lecz szczęśliwe dzieci swe.
Tak mi smutno
Tak mi smutno dziś Panie, Bo ludzie odchodzą od Ciebie Szukają szczęścia daleko A mają je tuż koło siebie. A dla mnie szczęściem jest Jezus Mój Bóg i przyjaciel najlepszy Wszystko co czynię bliźniemu To tak jakby dla niego On daje pokój sercu memu Radość i ukojenie A kiedy przychodzą ciężkie chwile Biegnę jak dziecko do Niego On czeka wciąż miłosierny BY NAS wybawić z grzechów Uleczyć serce zranione i chore Tylko zaufaj mu szczerze I przytul się sercem do serca Jego.
Niedzielne świętowanie
Oto Pan zaprasza nas utrudzonych Na odpoczynek Na górę przemienienia Na spotkanie Nasz Pan pragnie Byś dzisiaj spojrzał w górę Zamiast iść pochylony Niosący worek problemów na plecach Z oczami wpatrzonymi na ziemię 02.07.2008 r.
Świętokrzyska kraino
Jakżem ja ciebie dawno nie widziała Na świętym krzyżu dawno nie byłam Jam ciebie od dziecięctwa bardzo ukochała Choć dla mnie biednej niegościnną byłaś
Ja lasy i pola piaszczyste schodziłam Jagód i malin i jeżyn szukałam Tarniną i dziką różą ręce poraniłam Nieraz ja ziemio na tobie płakałam
I choć źli ludzie nieraz mnie krzywdzili „ślepą” nazywali ode mnie stronili To jednak ze łzami ciebie żegnałam Kiedy za chlebem wyjechać musiałam
Zabili cię
TAKIE MALEŃKIE A JUŻ takie duże TRZY MIESIĄCE JUŻ żyło na świecie JESZCZE TROCHĘ CZASU, A BYŁOBY Z NAMI Jeśli nie chciała go mama babcia, To chciałby ktoś inny Tylu ludzi czeka na maleńką miłość Lecz źli ludzie nie pozwolili mu żyć Wydali na śmierć niewinne dziecko Żegnaj malutki, Polska cię nie chciała Zbrodnicze ręce podpisały wyrok Inne go wykonały A ty nie mogłeś nawet zapłakać.
Za horyzontem życia
Człowieku Przeszedłeś już kawał życia Tak mało go zostało Tyle chciałbyś jeszcze zrobić Coś dobrego po sobie zostawić A czasu tak mało Słońce twego życia Nieuchronnie stacza się za horyzont Przemija jego uroda Więdnie Miłości kwiat Opadają płatki róży Tylko smutek płacze deszczem Samotność się cicho skrada.
Lecz nie smuć się Za horyzontem życia Czeka na nas Bóg Najlepszy ojciec Który tęskni i kocha Kiedy marnotrawny syn Powróci skruszony
A on podniesie przytuli Odzieje w białą szatę I zaprowadzi do swego domu I będzie radość wielka Muzyka anielskich harf
20.09.2009 r.
Moja Mama
Moja mama tak pięknie śpiewała Stare pieśni i kołysanki dzieciom do snu. Moja mama ciężko pracowała Lecz miała rozśpiewaną duszę Choć czasem też płakała. Ona się nie spieszyła ciągle Robiła wszystko z miłości do nas Moja mama wcześnie wstawała Gotując nam śniadanie Godzinki śpiewając Uczyła pacierza i wiary Ojców I pieśni wesołych i rzewnych Prowadziła nas do Kościoła Uczyła nas odpowiedzialności Za siebie i innych.
Dziś mamy śpieszą się do pracy A dzieciom nie ma kto zaśpiewać Bo ktoś wymyślił sobie, Że trzeba dzieciom mamę odebrać Żeby umęczone kobiety matki Pracowały na dwa etaty Żeby kosztem wychowania dzieci Przysparzały bogaczom pieniędzy.
Święto Polskiej Królowej
W tak piękny, majowy dzień Pełen zieleni i kwiatów Kwitnących drzew, świergotu ptaków Białych sukienek dzieci Idących z rodzicami Siostrami i braćmi, Babciami i dziadziami I rodzicami chrzestnymi Na spotkanie z Panem Jezusem W swojej pierwszej Komunii świętej
Matko Boża, Królowo Polski Proszę pokornie Cię Ochroń te dzieci i wszystkie inne Przed złem Gdy tylu wilków drapieżnych czeka By je porwać i zwieść Na manowce życia, Odciągnąć od Boga Nie pozwól, obroń je Królowo nasza droga Najświętsza Panno Maryjo.
Ludzie
Ludzie, bracia i siostry A zwłaszcza ludzie młodzi Nie dajcie się zwariować Bądźcie czyści i mądrzy A nie przemądrzali Nie pozwólcie sobie głów przemeblować Ludziom będącym na usługach szatana Pokrętnym i załganym Złu i mamonie zaprzedanym Którzy wam mówią Że dla ludzi są: Nikotyna alkohol i marihuana Nie, nie wierzcie im Bo oni was prowadzą do piekła bram Was i wszystkich bliskich Już tu na Ziemi, i kiedyś, Gdy nas zawoła Pan I każe zdać włodarstwo na tej Ziemi |
Aktualnie
Statystyki
Pozycje : 947
Zasoby : 8
Odsłon : 5237844